Są skupiskiem tak zwanych receptorów. Ich odpowiednie masowanie i ściskanie może poprawić samopoczucie i znacznie złagodzić niektóre dolegliwości. Już kilka tysięcy lat temu chińscy lekarze stosowali masaż stóp jako metodę leczenia wielu schorzeń, jednak dopiero w 1930 roku amerykańska masażystka Eunice Ingham rozpropagowała metodę akupresury. Udowodniła, że delikatny ucisk pewnych punktów na stopach zmniejsza min. zmęczenie, napięcie związane ze stresem, przynosi ulgę przy astmie oskrzelowej, niestrawności, chronicznych bólach głowy oraz wysokim i niskim ciśnieniu. Jest to możliwe dzięki temu, że poszczególne receptory są ściśle powiązane z narządami wewnętrznymi. Masując odpowiednie punkty, poprawiamy ich ukrwienie, a tym samym pracę np. wątroby, jelit czy stawów. Ucisk receptorów przyspiesza bowiem dopływ składników odżywczych i enzymów, usprawnia gospodarkę hormonalną oraz ułatwia usuwanie toksyn. Unerwione punkty rozsiane są po całym ciele, ale najwięcej ich na stopach. Akupresura jest zabiegiem bezbolesnym, mogą ją stosować niemal wszyscy – oprócz kobiet w ciąży, osób chorych na grzybicę lub cierpiących na niewydolność serca.
Technika prawidłowego masażu
Zaczynamy od przywrócenia właściwego krążenia w tym celu najlepiej wykonać obiema stopami kilka okrężnych ruchów. Następnie smarujemy stopy tłustym kremem lub olejkiem kosmetycznym, co ułatwia masowanie. Odnajdujemy odpowiedni punkt i uciskamy go zgiętym lub wyprostowanym kciukiem, stopniowo zwiększając siłę nacisku, aż do lekkiego bólu. Każdy punkt można masować nie dłużej niż 5 minut, a dzienny czas masażu nie powinien przekraczać 30 minut. Niekiedy zdarza się, że organizm reaguje na masaż wydzielaniem potu lub oziębieniem, w rzadkich przypadkach – dreszczami. Trwa to jednak krótko i nie sygnalizuje niczego złego.
Ucisk profilaktyczny i leczniczy
Jeśli chcemy przeciwdziałać chorobie, powinnyśmy pamiętać, żeby podczas masażu uciskać receptory w odpowiedniej kolejności. Najpierw organizm musi wydalić wszelkie trucizny. Masujemy więc punkty nerek i pęcherza. Następnie pobudzamy przemianę materii, uciskając punkty czoła, żołądka, jelit, wątroby i trzustki. W dalszej kolejności masujemy pozostałe punkty na stopie, a na końcu rozmasowujemy miejsca twarde i bolące, oznaczające, że odpowiadające im części ciała są osłabione lub chore.
Gdy coś nam dolega i masażem chcemy wspomóc leczenie, uciskamy konkretny punkt, „odpowiedzialny” za dany narząd. A co robić, gdy dokucza nam zmęczenie? Pobudzamy wówczas punkty przysadki mózgowej i wątroby. Przy przeziębieniu masujemy punkty zatokowe i oczu. W przypadku niestrawności-punkty żołądka. Osobom zestresowanym lub żyjącym w ciągłym napięciu zalecany jest delikatny ucisk punktów nosa, oczu i czoła. Przy skłonnościach do anemii – punktów śledziony, dwunastnicy, trzustki.